Your Cart
Loading

Bezpłatne opowiadanie spoza uniwersum Legendy Zza Światów 6

Jaqzo pokiwał powoli głową z aprobatą i spojrzał mu prosto w oczy. 

  • Chyba mnie przekonałeś, weteranie…

Brzmi to jak całkiem dobra… wymiana, powiedziałbym wręcz, że to okazja…

Może mi się kiedyś przydać. 

Wezmę. 

Podstarzały mężczyzna też pokiwał głową. 

  • Jasna sprawa. 

Towarzyszu… 

Będzie 100 jednostek. - Powiedział, po czym wyciągnął swój tekno-czip z marynarki, ustawił go i potwierdził gotowość skinieniem głowy. 

Był w jego zasięgu, więc Jaq bez problemu zaakceptował płatność bezpośrednią, na co mężczyzna przekazał mu fiolkę, skinął mu jeszcze tylko lekko głową, po czym odwrócił się i poszedł prosto do baru. Ten z kolei schował fiolkę w głąb płaszcza, spokojnie się rozejrzał i podszedł do tekno-automatu zakupić tekno-papierosa. Zaraz potem powoli i mocno się zaciągnął, po czym natychmiast wypuścił dym z płuc. Podrapał się po brodzie, wspominając wczesne czasy jego handlu nielegalnymi medykamentami. Ta metoda, którą zaprezentował przed chwilą podstarzały weteran, mogła być równie dobrze jednym z podstawowych chwytów, tej brudnej gry. Przypominał sobie bez pośpiechu wymiany za fanty, sprzedaż… Klienci… Trochę zyskał, coś też niestety stracił… Na szczęście zawsze był wystarczająco zarobiony, żeby przetrwać… A jego życie toczyło się dalej. Każdy z uzależnionych nigdy nie gadał z policją, bo straciłby dostęp do tych tak zwanych tekno-medyków. A o tych wykolejonych nikt już potem nie słyszał… Wziął jeszcze ze dwa, czy nawet trzy, te tak zwane buszki i ruszył z powrotem do siebie, porzucając dotychczasowe rozmyślania. Spojrzał tylko jeszcze raz na fiolkę przy prześwietlającym ją świetle księżyca, lekko nią potrząsając, widząc jak odbija się od przesypujących się w jej środku mikro-kryształków i schował ją z powrotem. Czyściutki towar, to na pewno. Nie zastanawiał się nad tym dłużej, tylko wrócił dość szybkim krokiem do swojego studia, mieszczącego się przy Lusiv Street, w wysokim, betonowym budynku, w lokalu 7, na 23 piętrze. Wszedł spokojnie do środka, zdjął płaszcz i powiesił go na drzwiach. Sięgnął po fiolkę i wyciągnął ją ze środka, po czym schował do kieszeni w spodniach. Poszedł następnie napić się trochę wody z kranu, żeby zwilżyć usta i ugasić chwilowe pragnienie. Przeciągnął się, rozebrał i wrócił do łóżka, aczkolwiek nadal nie mógł zasnąć. Myśl o fiolce z czyściutkimi mikro-kryształkami magicznego prochu była zbyt intrygująca. Stwierdził, że warto będzie trochę bliżej się z nią zapoznać. Powoli i ostrożnie odkręcił wieczko fiolki i przystawił do nosa, odczuwając zapach wydostający się ze środka. Nie było to nic, z czym miałby wcześniej styczność, a ten zapach tylko to potwierdzał. Uznał go za zdecydowanie orientalny. Nasypał sobie odrobinę kryształowego proszku na rękę, po czym zakręcił fiolkę, włożył ją drugą ręką z powrotem do spodni, a następnie ściągnął go palcem i przyłożył sobie pod język. Prawie natychmiast, co zadziało się samoczynnie, zmrużył oczy i zacisnął szczęki, po czym jego oczy także same z siebie otworzyły się szerzej, a on poczuł delikatne mrowienie i przyjemny chłód w swoim ciele. Przeszedł go dreszcz, wyostrzyły mu się zmysły i nastąpił nagły przebłysk, po którym zmrużył oczy, które zaczęły się lekko przymykać. W nieoczekiwanej, kompletnej ciemności zobaczył jaśniejący wzór, który rozbłysł i zaraz potem zniknął, zostawiając go nagle w lekko nieświadomym stanie. Ciemność chyba zaczęła się poruszać, a może było to coś w niej, nie był tego pewien, czując się już, co najmniej częściowo, ale i mocno otumaniony. Nie mógł otworzyć oczu, jak bardzo by się nie starał… A jednak było mu tak dobrze w tej jakże błogiej dla niego chwili. Lada moment, zaraz potem, a już spał. Rano jak zwykle zbudził go jego tek, a, że czuł się już raczej normalnie, oznaczało to, że obyło się bez jakichś nieprzewidzianych problemów. Wziął prysznic, ubrał się i usiadł na chwilę na siedzisku, przy stole. Zastanawiał się, o czym świadczyło jego wczorajsze doświadczenie… Odniósł wrażenie, że musiało być dość nietypowe… Nigdy nie słyszał o tego typu reakcji… Wstał i napił się trochę wody, po czym zostawił fiolkę w materacu, ubrał płaszcz i wyszedł ze swojego lokum. Zmierzał właśnie do pobliskiej tekno-kawiarenki na śniadanie, której adres miał już wyświetlony na swoim tekno-lokatorze. Poczuł się nagle bardzo głodny, a przez to także lekko skołowany. 

Wszedł do środka, rozejrzał się, po czym skierował w stronę dość młodej, mocno umalowanej kobiety w rogu, za ladą. 

  • Dzień… - Wciągnął mocno powietrze do płuc, a zaraz potem ziewnął, przysłaniając w połowie swoje usta ręką. - Dzień dobry… 

Pani…

  • Proszę podejść do automatu i dokonać zamówienia. 

Płatności dokona pan swoim tekno-tekiem, lub tekno-czipem. 

Potem proszę o przejście do sali i zajęcie miejsca przy wolnym stoliku. 

Następnie proszę oczekiwać na wezwanie. 

Proszę… 

  • Rozumiem… 

Dziękuję, podejdę później… 

Jak tylko mnie pani wywoła. 

Kobieta już nic nie odpowiedziała, a wyłącznie pokiwała szybko głową i spuściła wzrok, przesuwając palcami po ekranie tekno-pulpitu. Wziął od niej jeszcze tylko tekno-menu i usiadł spokojnie przy stoliku, przeglądając je. Zdecydował się na średnie śniadanie i dużą kawę, zatem zgodnie z jej instrukcją złożył zamówienie w automacie i wrócił do swojego stolika, czekając na wywołanie. W międzyczasie zdjął płaszcz i zawiesił go na jednym z haczyków obok stolika, przy czym starał się odprężyć i nie myśleć na razie zbytnio o niczym. Stwierdził jednak, że dobrze byłoby posłuchać jakiejś relaksującej muzyki, dlatego wyciągnął z płaszcza swoje bezprzewodowe tekno-słuchawki, których zresztą już dawno nie używał i poszukał tekiem swojej ulubionej playlisty w tekno-line. Kiedy już usłyszał, jak rozpoczął się pierwszy utwór, zamknął na chwilę oczy i odetchnął mocno i głęboko. Tego właśnie teraz potrzebował, w oczekiwaniu na ciepły posiłek i gorący napój…

Nie trwało to długo, a kobieta przyniosła mu do stolika kawę i śniadanie, dając mu jednak wyraźnie do zrozumienia, że nie powinna była tego robić. Jaq przyznał, że to jego wina, tłumacząc, że za bardzo odpłynął z muzyką i nie usłyszał jej. Potem przeprosił za swój brak uważności i obiecał jej poprawę, a kobieta wróciła z powrotem za ladę. Następnie zjadł ze smakiem śniadanie, które popijał po trochu kawą, którą dopił zresztą zaraz potem. Zdecydował się na to, że zajdzie w drodze powrotnej do jakiegoś tekno-marketu, zrobić potrzebne zakupy, żeby samemu móc przyrządzać sobie jedzenie w razie potrzeby. Nie wyciągając słuchawek, aby wciąż słuchać ulubionej muzyki, ubrał się i podziękował kobiecie raz jeszcze, a chwilę później pożegnał się, życząc jej miłego i udanego dnia, tuż przed tym, jak opuścił już coraz bardziej zapełniającą się kawiarenkę.