Po powrocie do hotelu udał się ponownie do sali restauracyjnej coś zjeść, która co prawda była tym razem, prawie że pusta. Na samym środku siedziała wyłącznie jedna para, która na przemian to ze sobą gawędziła, to flirtowała. Jaq nie przysłuchując się im dłużej choćby przez moment, znów udał się do tego samego stolika co wcześniej, na skraju holu, myśląc podczas posiłku o swojej nowej pracy. Był szczerze ciekaw, jak to wszystko będzie wyglądać. Będąc detektywem, Ferezer musiał rozwiązywać różne sprawy, z których lokalna policja i władze, nie chcieli się wywiązać, pewnie z sobie tylko znanych powodów, bądź zostały one pogrzebane, ze względu na brak rozwoju śledztwa, czy z innych przyczyn. Była to, prawie że policyjna robota, ale jednak takową nie była. Mimo to Jaq wyczuwał w tym co najmniej choćby i drobną nutkę adrenaliny. Wypił jedną szklankę słabego alkoholu i wyszedł po tym na chwilę na zewnątrz, zaczerpnąć świeżego powietrza. Przyglądał się bez większego zainteresowania przez pewien czas mijającym go przechodniom i rzadko przejeżdżającym obok pojazdom, po czym wziął ostatni głęboki wdech i poszedł do swojego pokoju hotelowego. Zaczął szukać swoim tekno-tekiem jakiegoś miejsca, gdzie mógłby zatrzymać się na dłużej, bliżej jego nowej pracy. Stwierdził, iż odniósł sukces, gdyż znalazł studio, które najbardziej odpowiadało jego potrzebom i warunkom finansowym. Załatwił wszystko przez tekno-line i poszedł spać, żeby pojechać tam jutro z samego rana i tak też uczynił. Następnie poszedł kupić sobie odzież na zmianę i po śniadaniu wyruszył do Clowell Building, gdzie na 17 piętrze, w lokalu nr 5 znajdowała się firma Detektyw Ferezer, gdzie miał zamiar zaraz rozpocząć swoją nową pracę. Jak się okazało, mieli zbadać samobójstwo pewnej dziewczyny, na zlecenie jej rodziny. Nie wierzyli oni w to, żeby miała sama się zabić. Tym bardziej, przez celowe przedawkowanie pewnego leku. Co więcej, jej ciało znaleziono w pokoju hotelowym o wysokim standardzie. Podobno była bardzo zaradna, radosna i pozytywnie nastawiona do świata i innych. Była też wciąż młoda, miała zaledwie 20 lat i nadal uczęszczała na prywatne nauczanie. Ferezer tymczasem próbował się porozumieć z jednym z jego znajomych policjantów, z którymi znał się już od lat, podczas jego wieloletniej pracy jako detektyw. Sam Ferezer był dużo starszy od niego. Jaq myślał, że był on teraz pewnie gdzieś mocno po czterdziestce, może nawet koło pięćdziesiątki. Zgodnie z jego poleceniem, przekazał Nilli namiary na trzy najlepsze koleżanki martwej dziewczyny, która nazywała się Veni.
- Jaq…
Będziesz musiał pojechać do tego hotelu, w którym znaleziono martwą dziewczynę.
Zapytaj, czy bywała tam częściej.
Może z kimś…
- Rozumiem, panie Ferezer.
Tak właśnie zrobię.
- Nilla wypyta jej koleżanki o życie prywatne Veni, a także o jej ostatnie dni, tuż przed rzekomym samobójstwem.
Mam też nadzieję, że moi znajomi z lokalnej policji będą w stanie podsunąć nam jakąś wskazówkę.
- Czy mam załatwić coś jeszcze, panie Ferezer?
- Nie…
Póki co, to wszystko.
Daj mi znać, jak tylko dowiesz się czegoś konkretnego.
To jest namiar na mój osobisty tek.
Przesyłam ci także adres hotelu.
A teraz już idź, nie marnujmy ani trochę tego jakże drogocennego czasu. - Powiedział detektyw, po czym obrócił się na krześle, wyciągnął rękę przed siebie i wykonał połączenie.
W tym samym czasie Jaqzo wyszedł z pomieszczenia i minął puste już biurko Nilli, by przejść przez drzwi wejściowe i zjechać windą na dół. Kiedy tylko znowu znalazł się na świeżym powietrzu, czym prędzej rozejrzał się za taryfą i włączył swój tekno-lokator, wskazując wspomniany wcześniej hotel jako miejsce docelowe. Czuł lekkie podekscytowanie na tylnym siedzeniu, wyczekując już swojego przybycia do celu. Kiedy dotarł do hotelu, przy biurku recepcjonistki dowiedział się, że nie ma możliwości wstępu do pokoju, w którym to dziewczyna miałaby się zabić. Został zamknięty do odwołania i tylko odpowiedni funkcjonariusze z policji i to z nakazem mogli swobodnie tam wejść. Powiedziała zresztą, że w owym pokoju nic nie zwróciło na siebie ich uwagi. Wszystko wskazywało na celowo zaplanowane i przeprowadzone z premedytacją samobójstwo. Zgodziła się jednak sprawdzić rejestr, czy dziewczyna bywała tutaj częściej. Jak się okazało, była w tym roku już tu kilka razy, jednak zawsze pokój, który wybierała, był jednoosobowy. Nie sposób było sprawdzić, czy ktoś jej towarzyszył, czy nie. Nagrania z kamer odpadały, nie były trzymane na miejscu zbyt długo, może z tydzień, a poza tym trzeba było na to zgody głównego szefa, lub i samego właściciela hotelu, a i tak zajmowała się tym inna, wynajęta do tego firma. W dodatku na to też najprawdopodobniej potrzebowaliby interwencji lokalnej policji. Poprosił jeszcze, żeby w miarę możliwości zawołała serwisową pokojówkę, która znalazła wtedy ciało, ale dostał od niej informację, niechętnie, że ma ona wolne przez następny tydzień, bądź może nawet i dwa tygodnie. Była to, jak sama powiedziała, kobieta o bardzo słabych nerwach, a to za iście szokujące znalezisko naprawdę mocno nią wstrząsnęła. Na tyle, że natychmiast wzięła wolne. No nic, stwierdził. Teraz już więcej się tutaj nie dowie…
Użył swojego tekno-teka i wykonał połączenie wychodzące do detektywa Ferezera.
- Panie Ferezer, słyszy mnie pan? - Zapytał Jaq, słysząc w tle po drugiej stronie łączności zagłuszające, uliczne hałasy.
- Tak…
Słyszę, Jaq, słyszę.
Czego się dowiedziałeś?
Jakiś trop?
- Prawie… że niczego…
Panie Ferezer…
Wiem tylko, że ta dziewczyna bywała tam już kilka razy w tym roku.
Czy sama, czy z kimś…
Tego już nie wiem.
- Rozumiem…
Nilla zdaje się, że miała więcej szczęścia.
Przesyłam ci namiary na jej tekno-tek, skontaktuj się z nią czym prędzej.
Ja zaraz jadę na spotkanie z jednym z moich znajomych.
Odezwę się, jak będę wiedział coś więcej. - Zakończył detektyw, po czym pozdrowił go i się rozłączył.
Jaqzo tylko pokiwał spokojnie głową i nastawił swój tek na połączenie wychodzące do Nilli.
- Nilla z tej strony, z kim to mam teraz przyjemność? - Usłyszał miły, łagodny, aczkolwiek też i słyszalnie, lekko napięty głos atrakcyjnej kobiety.
- To ja… Jaq.
Nilla…
Detektyw Ferezer poinstruował mnie, żebym się z tobą skontaktował.
Dowiedziałaś się czegoś?
- Tak, miałam łut szczęścia.
Jedna z dziewczyn była dużo bliżej z Veni od pozostałych.
Podobno ta zaczęła umawiać się od roku, może dwóch, ze starszymi mężczyznami.
Obie łączyło przez chwilę to zainteresowanie, ale jej koleżanka przestała, stwierdzając, że to nie dla niej.
Jak się pewnie domyślasz, Veni nie zrezygnowała.
- Tylko dlaczego?
Była tak bardzo spragniona tych tak zwanych przygód?
- Chyba dla pieniędzy…
Myślę, że to bardzo wysoko prawdopodobne.
- A ta jej koleżanka…
Ta bliższa przyjaciółka…
Czy ona przypadkiem nie kłamie?
A może wie coś więcej?
- Zrobiłam, co mogłam.
Więcej z niej nie wyciągniemy.
Byłoby to z pewnością odebrane jako atak na jej osobę.
- Masz rację…
Rozumiem.
Ale dzięki temu wiemy już więcej.
Ciekawe…
Bardzo mnie to ciekawi…
Czy to przypadkiem nie jest powiązane z jakimś klientem jej prostytucji, jeśli takowe usługi świadczyła… starszym mężczyznom dla pieniędzy…?
- Myślę…
Tak…
Myślę, że to bardzo możliwe.
Ale nie wiemy jeszcze nic pewnego.
Trzeba by porozmawiać z jej rodzicami i przejrzeć jej pokój.
Może prowadziła… pamiętnik, albo jakiś spis, kalendarz…
Musieliby także wystąpić do tekno-banku o przejrzenie jej tekno-czipu.
Czy są tam jakieś budzące zastrzeżenia wpłaty…
Jej tek musiał być bez zastrzeżeń, skoro policja niczego nie znalazła…
Przecież niczego nie powiązali…
- Tak…
To dziwne…
Ale masz rację, jeszcze nie wszystko stracone.
- Zróbmy tak… - Wtrąciła. - Spotkajmy się u nas w biurze…
Poczekamy na to, z czym wróci do nas Fair.
- Fair? - Jaq był lekko zdziwiony.
Fair, czyli Ferezer, przywykniesz do tego. - Powiedziała ze słyszalnym uśmiechem, a następnie zaśmiała się gardłowo, wyłącznie przez moment, po czym pozdrowiła go i zaraz potem się rozłączyła.